Hawaje. Rajskie wyspy położone gdzieś na Oceanie Spokojnym przyciągają turystów od lat 60-tych. To tutaj znajdują się jedne z najbardziej spektakularnych i egzotycznych widoków znane z hollywoodzkich produkcji oraz z okładek magazynów turystycznych i folderów reklamowych biur podróży.
Położone na Oceanie Spokojnym wyspy hawajskie są najbardziej izolowanym archipelagiem na kuli ziemskiej. Obejmuje on 8 większych wysp, kilkanaście atoli i wiele małych wysepek oraz podwodnych gór. Powstał on w całości w wyniku trwającej do dzisiaj aktywności wulkanicznej. Skutkiem milionów lat tych procesów są strome grzbiety gór wulkanicznych, głębokie doliny pokryte tropikalnym lasem, wodospady i strome klify.
Najbardziej spektakularny krajobraz hawajskiego klifowego wybrzeża o nazwie “Na Pali” znajduje się w północnej, nawietrznej części wyspy o nazwie “Kaua” (co oznacza Wyspę – Ogród), Hawajska Kauai, jest geologicznie najstarszą z głównych wysp archipelagu. Najwyższy szczyt to góra o dźwięcznej nazwie “Wai’ale’ale”. Jest to jedno z najbardziej wilgotnych miejsc na Ziemi. Znajdujący się wewnątrz wyspy Kanion Waimea ze względu na swoją wyjątkowość nazwany został przez Marka Twaina Wielkim Kanionem Pacyfiku. To właśnie Kauai jest wyspą, do której w 1778 roku dotarł kapitan James Cook odkrywając archipelag dla reszty świata.
Hawajski szlak “Kalalau Trail.”
Uznawany za jeden z najbardziej widokowych szlaków na świecie “Kalalau Trail” prowadzi wzdłuż wybrzeża “Na Pali” ( w języku hawajskim oznacza ton klify). Utworzone przez erozję zastygłej przed setkami lat wulkanicznej lawy wznoszą się na wysokość ponad tysiąca metrów. Szlak “Kalalau” zbudowany został pod koniec XIX-tego wieku na bazie hawajskiej ścieżki łączącej osady w dolinach. Wąska i kręta ścieżka wznosi się i opada przebiegając przez pięć większych dolin, miejscami nad odsłoniętymi klifowymi urwiskami. Strome, porośnięte bujną zielenią klify wpadają do błękitnego oceanu tworząc niepowtarzalną scenerię.
Krajobrazy hawajskiego “Na Pali” wykorzystano w kilku hollywoodzkich produkcjach – „Parku Jurajskim”, „King Kongu” czy „Południowym Pacyfiku”. Turyści podziwiają to miejsce ze statków oferujących rejsy wzdłuż wybrzeża lub z mniejszych tratew, czy łodzi podpływających blisko do skalnych grot. Klifowe krajobrazy można również oglądać z lotu ptaka wykupując wycieczkę helikopterem. W lecie, gdy wody oceanu są spokojniejsze można przepłynąć 15-milową trasę wzdłuż wybrzeża kajakiem. Piesza wędrówka to najtrudniejszy ale i najciekawszy sposób na doświadczenie kolorytu Na Pali.
Ruszamy w drogę!
11-milowy szlak “Kalalau” rozpoczyna się przy plaży “Ke’e”, do której dojeżdżamy drogą przez wąskie, jednokierunkowe drewniane mosty. Sprawny wędrowiec może przejść całą trasę w jedną stronę w ciągu całego dnia, lecz większość turystów poświęca na nią dwa dni z noclegiem w dolinie “Hanakoa”, która znajduje się mniej więcej w połowie trasy. My postanowiliśmy przeznaczyć na pobyt w sumie cztery dni, aby mieć czas na przystanki i zapomnieć o zegarku i oderwać się na jak najdłuższy czas od cywilizacji . Zabieramy więc ze sobą odpowiednią ilość prowiantu, namiot, maty do spania, filtr do wody i kuchenkę gazową. Wygodne, turystyczne buty zapewne przejdą egzamin na wąskiej, miejscami śliskiej ścieżce nad stromymi urwiskami. Pozwolenia na noclegi na terenie parku stanowego na Hawajach wykupiliśmy kilka miesięcy wcześniej.
Pierwsze dwie mile szlaku prowadzą nas do doliny “Hanakapi’ai” z szeroką, piaszczystą plażą. Odcinek ten nie wymaga specjalnych przygotowań i jest bardzo popularny wśród turystów, którzy za swoją wytrwałość nagradzani są spektakularnymi widokami. Tutaj na prawdę można dotknąć serca Hawajskiej przyrody. Niektórzy decydują się na pójście wąską ścieżką w głąb doliny aby dotrzeć do trzydziestometrowego wodospadu. Jest to zresztą świetny pomysł na całodniową wycieczkę. Tę trasę przeszliśmy podczas poprzedniego pobytu na Hawajach, to właśnie wtedy zrodził się pomysł o przejściu w najbliższej przyszłości całego szlaku “Kalalau”. W dalszą drogę wzdłuż wybrzeża idą już tylko turyści przygotowani na nocleg na polu namiotowym.
Hawajska dolina “Hanakoa Valley”
Po krótkim odpoczynku na plaży ruszamy dalej. Ścieżka szybko robi się coraz bardziej stroma i wąska, trawersuje pomiędzy niewielkimi zalesionymi dolinami “Ho’olulu” i “Walahuakua” a odsłoniętymi grzbietami z widokami na klifowe wybrzeże. Po drodze mijamy okazałe agawy sizalowe, guajawy, gaje bambusowe, drzewa kukui i ti oraz mangowce. Lekka mżawka nie przeszkadza w wędrówce, za to nad oceanem pojawia się szeroka tęcza. Szósta mila szlaku to dolina “Hanakoa”, gdzie znajduje się pole namiotowe. Miejsca biwakowe wyznaczone zostały na tarasach zbudowanych i zamieszkałych niegdyś przez Hawajczyków. Spis powszechny przeprowadzony w 1835 roku odnotował 50-ciu mieszkańców tej doliny. W owym czasie zastąpili oni uprawy taro przez krzewy kawowca, na które wciąż można się tu natknąć. Na jednym z tarasów rozbijamy namiot, przygotowujemy ciepły posiłek i uzupełniamy zapasy wody przy małym wodospadzie.
Kalalau Valley
Drugi dzień wędrówki szlakiem zaczynamy od przejścia najtrudniejszego odcinka zwanego “Crawler’s Ledge” Ścieżka nad stromym urwiskiem staje się miejscami bardzo wąska, spory plecak ociera się o skałę z drugiej strony, uważamy, aby utrzymać balans i nie pośliznąć się. Przy dobrej pogodzie radzimy sobie dobrze, gdyby jednak spadł deszcz z pewnością musielibyśmy zatrzymać się tu na dłużej. Powoli przechodzimy do suchej części wyspy, droga prowadzi przez odsłonięte wzniesienia, daje się we znaki południowe słońce.
Na szlaku oprócz ptaków można spotkać niewiele zwierząt, w trakcie wędrówki natykamy się jedynie na dzikie kozy. Na szczęście dla turystów nie ma tutaj żmij czy innych niebezpieczeństw. Niedawno znaleziono na wyspach szczątki ptaka, który w trakcie ewolucji na wyspach utracił zdolność latania, gdyż na lądzie nie zagrażały mu żadne zwierzęta. Jego gatunek zakończył niestety żywot po przybyciu na wyspy pierwszych osadników z Markizów w IV-tym wieku.
Wczesnym popołudniem przechodzimy ostatni strumień i docieramy do pola namiotowego przy plaży “Kalalau”, gdzie kończy się szlak. Hawajski Park Stanowy wydaje pozwolenia na noclegi w tym miejscu tak, aby przebywało tu nie więcej niż 30 osób. Najbardziej popularnym miejscem wśród biwakowiczów jest wodospad “Ho’ole’a” znajdujący się tuż przy polu namiotowym. Służy on jako prysznic oraz źródło słodkiej wody.
Resztę dnia spędzamy na wycieczce w głąb doliny. Hawajska dolina “Kalalau” zamieszkiwana była niegdyś licznie przez osoby, uprawiające taro na zbudowanych w tym celu tarasach. W 1847 roku mieszkało tu 200 osób. Zebrane plony transportowane były łodziami na targ do Hanalei. Pierwsi biali ludzie, którzy dotarli tutaj w 1822 roku to misjonarze. Założyli oni w dolinie niewielką szkołę i kościół. Przybycie misjonarzy nie miało większego wpływu na życie w tej trudno dostępnej części wyspy. Osady Hawajczyków trwały do początku XX-go wieku. Wiadomo jest, że ostatnia rodzina wyprowadziła się stąd w 1919 roku. Pozostały po nich wykopaliska archeologiczne, tarasy oraz liczne drzewa owocowe.
Hawajskie “Kalalau” znane jest również z książki Jacka Londona o historii trędowatego Hawajczyka o imieniu Ko’olau, który wraz z rodziną schronił się w dolinie gdy odmówił pobytu w przymusowej kolonii dla trędowatych na wyspie Molokai. W lipcu 1893 roku przypłynął tu statek z szeryfem, plutonem policjantów i żołnierzy aby złapać uciekiniera. Mężczyzna zdołał uciec obławie zabijając jednak dwóch żołnierzy. Ekspedycja odpłynęła, a Ko’olau stał się lokalnym bohaterem i pozostał w dolinie. Pod koniec lat 60. do doliny zaczęli przybywać hipisi. W latach rozkwitu hipisowska komuna liczyła ponad sto osób. Również i dziś w niektórych zakątkach doliny można natknąć się na mieszkańców wyglądających na kontynuatorów tej tradycji.
Hawajska wyprawa dobiegła końca.
Na plaży spędzamy jeszcze pół kolejnego dnia i wczesnym popołudniem rozpoczynamy powrót do cywilizacji. Droga z powrotem jest tak samo długa i kręta, choć niesiemy teraz nieco lżejsze plecaki. Przy idealnej, słonecznej pogodzie i lekkiej bryzie od oceanu nie odczuwamy znużenia, przystajemy często na robienie zdjęć. Mijając turystów idących w stronę doliny pozdrawiamy się w tradycyjny hawajski sposób – Aloha!
Autor: Bogdan Grygiel
Zdjęcia: Urszula Leleń
© 2014 interameryka.com
Jestem zafascynowana! Zazdroszczę bardzo i podziwiam 🙂
Kurczę widzę, że dużo nas ominęło, gdy byliśmy na Kauai. Niestety zaczęło niesamowicie padać i Kalalau Trail był zamknięty dla turystów do odwołania. Ale nic to, jest co oglądać następnym razem!
…w takim razie zapraszam ponownie na Hawaje!
Wspaniała wycieczka!! Klify Na Pali coast widzieliśmy tylko z helikoptera… Cud Natury! Zazdroszczę Wam kondycji… A tak przy okazji Hawajów
Małgorzata